Gdy byłam małą dziewczynką bawiłyśmy się z siostrą w grę o nazwie „zamawiam”. Nie miała ona początku i końca wystarczyło tylko „zamówić” jakąś rzecz i już nikt inny nie mógł jej mieć. Często przekrzykiwałyśmy się, a spór o to która pierwsza powiedziała to magiczne słowo pozostawał nierozstrzygnięty. Oh dzięki temu byłam wtedy w posiadaniu tylu pięknych domów.. Przypomniało mi się to, bo dzisiejszy post to też taka trochę gra. Chciałam pokazać Wam 5 rzeczy, które, mam nadzieję kiedyś u mnie zagoszczą, czyli moje wnętrzarskie „must have”. Na ten pomysł wpadłam podczas wizyty na Targach Wzory w Warszawie. Przechodząc pomiędzy stoiskami chciało się "zamówić" wszystko, jednak przecież nie wszystko jest nam potrzebne. Ponieważ moje myśli kręcą się ostatnio wokół sypialni, którą zaraz będziemy urządzać, to większość wyborów to rzeczy właśnie do tego pomieszczenia.


Pierwszym i jednocześnie największym moim zachwytem jest toaletka z firmy ProjektoweLove. Nie dość, że ma przepiękną prostą formę, która bardzo dobrze prezentowała się będzie w naszej sypialni, to w dodatku jest niesamowicie funkcjonalna - w blacie ukryte są przegródki na biżuterię i lustro. 


Kolejna rzecz, to coś o czym nigdy nie pomyślałabym, że będzie mi potrzebne. Jednak gdy zobaczyłam  czarną matową drabinę z firmy A&A, totalnie się zauroczyłam. To też świetne zastępstwo dla krzesła, na którym piętrzą się ubrania. Musicie przyznać, że ciuchy zawieszone na takiej drabinie wyglądają dużo lepiej.


O tym, że kocham żarówki pisałam tu pewnie już milion razy, jednak ciągle nie możemy się zdecydować gdzie takową zawiesić. Mam więc nadzieję, że znajdzie się wreszcie dla niej miejsce. W sypialni poduszek nigdy za dużo, szczególnie gdy wyglądają tak pięknie ja te plecionki z firmy Ohoo style.


Na te trójwymiarowe napisy z firmy Twórczywo zwrócił uwagę mój narzeczony. Pomimo iż znam tą firmę od dłuższego czasu nigdy nie myślałam poważnie o zakupie tego typu dekoracji. Teraz jednak "Bajzel", jako celne podsumowanie stanu naszego M. od niedzieli do soboty, będzie wisiało gdzieś na ścianie albo stało na półce przypominając, że ostatnie "zamawiam" powinnam przeznaczyć na samojezdny odkurzacz.

A co najchętniej byście teraz "zamówili", gdyby to było tak proste jak dziecięca zabawa?
Pozdrawiam,
Maja